Film o Basi – świadectwo

Informacja

Reklamy pojawiające się przed materiałami wideo nie są zależne od twórców www.swiatlopana.com i nie jesteśmy w stanie ich wyłączyć.
Reklamy umieszczają Wrzuta.pl, Youtube.com i inne serwisy skąd pobierane są materiały.

Film o Basi

 

Historia Basi

tekst o. Wojciech Prus OP

Basia miała 31 lat. Zmarła 29 czerwca 2007 roku, w uroczystość Apostołów Piotra i Pawła, nad ranem. Dzień wcześniej odwiedziłem ją razem z jej mężem. Była wtedy nieprzytomna. Od miesiąca, z krótką przerwą, w oddychaniu pomagał jej respirator. Nie mogła rozmawiać – Michał pokazał mi kartkę, za pomocą której się porozumiewali. W krótkich zdaniach widać było jej zmaganie z cierpieniem, wysiłek, by pisać prosto, gdy litery zjeżdżały ciągle w dół. Niekiedy brakowało sił na pisanie, dlatego Michał wymyślił dla niej „klawiaturę” – narysował ją na kartce, żeby stukając w poszczególne litery, mogła mówić, czego jej potrzeba.

Małżeństwem byli od 2002 roku. Poznaliśmy się w 2000 roku, podczas rekolekcji adwentowych dla absolwentów stowarzyszenia Soli Deo z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Potem spotykaliśmy podczas kolejnych rekolekcji i rozmów. Jednym z bolesnych wątków ich historii był brak potomstwa. Dojrzewali do decyzji o adopcji. Na jesieni 2004 roku zapisali się na trwający dziewięć miesięcy kurs adopcyjny. Przed jego rozpoczęciem pojechali jednak na pielgrzymkę do Rzymu. Jaka była radość przyjaciół i znajomych, gdy w grudniu ogłosili, że są w stanie błogosławionym.

A potem przyszło coś jeszcze bardziej niespodziewanego. W swoich notatkach zapisałem: „21.01.2005 – Basia i Michał Paradowscy – odkrywają, że Basia ma nowotwór. Dziś się spotykamy i modlimy. Namaszczenie chorych i modlitwa do Matki Bożej Gidelskiej”. I zaraz potem drugi zapis, z powtórzeniem tej dramatycznej informacji, jakby nie mogło do mnie dotrzeć, co się stało: „23.01.2005 – O 16.00 msza za małżeństwa oczekujące potomstwa. Błogosławieństwo par na koniec mszy. Spotkanie z absolwentami Soli Deo. Basia i Michał Paradowscy – okazuje się, że ona ma raka. Teraz, gdy jest w ciąży. Dużo modlitwy”.

Lekarz, który przyniósł informację o nowotworze, zasugerował aborcję, żeby zapewnić skuteczność leczenia. Stanęli wobec niewyobrażalnego wyboru. Rozpoczęło się zmaganie. Otaczała ich miłość i modlitwa przyjaciół. Krąg modlitewny wciąż się poszerzał. Znaleźli lekarkę, która podjęła się leczyć Basię w ciąży. Rozpoczęła się chemioterapia. Mateusz urodził się zdrowy. W przeddzień śmierci Basi skończył dwa lata.

Niedługo przed śmiercią Basi, jadąc pociągiem z Warszawy do Poznania, zadzwoniłem do niej, by zapytać, jak się czuje. Opowiadała o ich wspólnej walce z kolejnymi nawrotami choroby, przytaczała wesołe anegdoty dotyczące Mateuszka. Zapytałem, czy nie dałaby rady napisać o swoich zmaganiach. Jedenastego maja otrzymałem emaila: „Jak ostatnio rozmawialiśmy, to mówił Ojciec, żeby może coś napisać do 'W drodze’. Napisałam coś na kształt rozważania do Tajemnic Bolesnych połączonego z naszą codziennością. Nie wiem, czy to się będzie nadawać – Ojciec oceni i zdecyduje. Jest osobiste, ale nie umiem pisać nieosobiście. Pozdrawiam serdecznie z frontu dalszej walki. Basia”.

Zaraz po swoich urodzinach, 22 maja Basia trafiła do szpitala z ciężką niewydolnością oddechową. To był kolejny front walki. Była otoczona troskliwą opieką najbliższych, lekarzy, personelu medycznego. Przez chwilę mogła nawet samodzielnie oddychać, wtedy Michał odwiedził ją z Mateuszkiem, który uradowany siedział z mamą na łóżku. Wkrótce potem Michał zawiadomił mnie, że organizm Basi nie reaguje już na żadne lekarstwa.

Na cmentarzu służewskim, obok kościoła Świętej Katarzyny, właściwie cały czas mówiliśmy różaniec: czekając aż wszyscy dotrą, wyruszając z konduktem do grobu, zasypując trumnę Basi. Ciągle powtarzało się miarowe i pełne mocy pod zachmurzonym niebem Warszawy Zdrowaś Mario. To była jej modlitwa – różaniec Basi.

(źródło: filmobasi.pl )
 
obrazekkliknij=> KILKA MYŚLI O CIERPIENIU, PRZEMIJANIU I ODEJŚCIU – Ks. Jan Twardowski -Cierpienie, przemijanie, odejście. Godzimy się na nie z trudem, ponieważ ich nie rozumiemy. Ksiądz Jan Twardowski pokazuje, że wprawdzie doświadczenia te są niezrozumiałe, nie są jednak wymierzone przeciwko nam.Cierpienie rozumiał jako zadanie do wykonania. Przemijanie i starość – jako okazje ożywienia świadomości dziecka Bożego. Na śmierć patrzył jak na spotkanie z Bogiem, otwartą bramę, przez którą idzie się dalej. To dzięki niej nasze doświadczenie zyskuje sens. Kto nauczy się traktować cierpienie jak zadanie, pisze Ksiądz Jan, dojrzeje do mądrości….

 

Różaniec Basi

tekst Basia Paradowska

„Spałaś?”. „Nie, ale już wiem, jaką kanapę kupimy do domu, co ugotuję na obiad, napisałam list, odmówiłam jutrznię, a wybiła szósta. Wstajesz do pracy? Śniadanie jest gotowe…”.

Powoli zaczyna się kolejny dzień, pewnie będzie podobny do poprzednich, choć po cichu liczę, że będzie lepszy. Dziś wtorek, trochę popracuję w domu, może wyjdę na krótki spacer, zadzwonię pogadać. Dzień, kolejny dzień!
 
Konanie w Ogrójcu

Panie, jako człowiek tak samo jak my odczuwałeś strach, gdy wyobrażałeś sobie, jak to będzie, co się z Tobą stanie. Ale potrafiłeś się modlić, potrafiłeś zawierzyć Bogu Ojcu, poddać się w stu procentach Jego woli. Choć jako człowiek prosiłeś, by odsunął od Ciebie ten kielich, to wypełniłeś wolę Ojca do końca.

Ja dopiero się uczę dodawać w modlitwie prośbę: proszę, jeśli taka jest Twoja wola; dopiero raczkuję w modlitwie, która nie byłaby tylko obowiązkiem chrześcijanina. Boję się, bo po ludzku mi przykro, że być może nie będę fizycznie – mam ogromną nadzieję, że duchowo będę – towarzyszyć synkowi w kolejnych etapach życia, spełniać marzeń wspólnie z mężem. Modlitwa to najlepszy lek, kiedy nie można spać, kiedy boli, kiedy smutno, ale też, choć może przeze mnie wcześniej niedoceniane, ujście radości i emocji, gdy otacza mnie szczęście.

Proszę Cię, Panie, w tej Tajemnicy o odkrywanie wciąż na nowo fenomenu modlitwy i proszę o dar zaufania Twojej woli do końca, bez żadnych „ale”, bez snucia planów, które bez Twojej woli są tylko garstką próżności i przekonania, że sama wszystko mogę. Mogę, ale tylko w Tym, który mnie umacnia.
 

„LM NS II… złośliwy, mogę panią leczyć natychmiast, ale bez dziecka, proszę podjąć decyzję przez weekend”. „Ale…”. „Nie ma na co czekać”. „Ale…”. „Nie ma żadnego ale, choć to państwa decyzja”.
Ale jest „ale”, bo synek ma prawie dwa lata, bo jest zdrowy, bo nadal walczę i nie chcę się poddawać, bo było „ale”, bo są dwa życia, bo jest pani doktor, która znalazła owo „ale” i leczyła z dzieckiem, i walczy nadal, bo ojciec Wojciech, który bez „ale” utwierdził w nas z całą mocą owo „ale”, bo najbliżsi i „sztafeta modlitewna”. Cierpienie, strach i dwa lata szczęścia rosnącego z nami. Jest „ale”…
 
Biczowanie

Panie, kiedy rozmyślam, jak musiałeś cierpieć, gdy ostre końcówki bicza wyrywały kawałki Twojego ciała, to moje cierpienie nie jest nawet warte, żeby o nim wspominać. Ja zawsze, jeśli zajdzie taka potrzeba, mogę dostać środki znieczulające, wszyscy o mnie dbają i starają się łagodzić ból, a nie go potęgować. Nawet nie umiem sobie wyobrazić tego bólu, który przeszywał całe Twoje ciało, a nie było przy Tobie nikogo, kto mógłby się Tobą zaopiekować i ulżyć w cierpieniu. Ty je ofiarowałeś za nas wszystkich.

Panie, jakże często zapominam, że cierpienie można i należy ofiarowywać za innych, którzy być może cierpią bardziej, potrzebują pomocy, modlitwy albo o nią proszą. Jakże często jestem bezsilna w tym cierpieniu i w chwili, gdy się pojawia, próbuję sama coś z nim zrobić. Dziękuję, że stawiasz na mojej drodze osoby, które mi przypominają, żeby cierpienie ofiarowywać, albo o to ofiarowanie proszą.

Proszę Cię, Panie, w tej Tajemnicy o wytrwałość i cierpliwość, proszę, bym potrafiła swoje małe cierpienia przeżywać w ciszy i w całkowitym zawierzeniu Tobie. Błogosławieni cisi, chcę być cicha…
 

„Już nie mogę, boli”. „Dać ci tabletkę?”. „Może przejdzie?”.

Badania, szpital, chemia, gorączka, badania…

Dobrze, że między tym wszystkim są tacy, którzy stawiają na nogi, nie użalając się, dobrze, że jest ktoś, kto mobilizuje do aktywności, działania, do życia, dobrze, że życie nie kończy się tu na życiu…
 
Cierniem ukoronowanie

Panie, zawsze wydawało mi się, tak zresztą pokazywały obrazki z lekcji religii, że korona cierniowa to był taki wianek, co prawda z ciernia, ale sposób przedstawienia niewiele sugerował. Aż do momentu, gdy zobaczyłam „Pasję” Gibsona. I tak już ledwo stałeś na nogach, a skazano Cię na dodatkowe cierpienie, niewyobrażalne, nieludzkie.

Panie, czasem potrzebuję jakiejś wizualizacji, namacalnego dowodu, żeby uwierzyć, jak Tomasz, który zobaczył i uwierzył, jak Kleofas, którego oczy były niejako na uwięzi i dopiero łamanie chleba przywróciło mu wzrok. Jakże często jestem takim Tomaszem czy Kleofasem, niejednokrotnie muszę powstrzymywać się od szukania dowodów i sprawdzania. Jakże trudno przyjąć cierniową koronę bez zająknięcia, bez piśnięcia, bez użalania się nad sobą, trudno.

Proszę Cię, Panie, w tej Tajemnicy o otwarte serce i niekiedy oczy szeroko zamknięte. I proszę, bym swoją postawą i nastawieniem dodawała otuchy innym ludziom.
 

„Za co podziękujemy dziś Panu Jezusowi?”. „Za bum buma”. „I za co jeszcze?”. „Za Tatę”. „A o co poprosimy?”. „O ser”.

Bo nie ma czasu na rzeczy nieistotne, choć te proste wcale nie są nieistotne. Bo proste rzeczy pokazują, że najważniejsze są głębokie relacje z innymi, ufność w Panu i świadomość, że nie jest się samemu.
 
Droga krzyżowa

Panie, gdy widzę Cię idącego na śmierć pod Golgotę, po takiej męce, jakiej było dane Ci doświadczyć przed tą ostatnią drogą, to nie umiem sobie wyobrazić, jak to było możliwe. I choć wiem, że trzy upadki to raczej symbol niż realne odzwierciedlenie, to i tak jest to dokonanie, które przekracza wszelkie ludzkie możliwości.

Ostatnio zaczęłam o tym myśleć, gdy mam wejść po schodach lub pod małą górkę. Ja demonstruję, że się zmęczyłam, że muszę odpocząć, a Ty, Panie, nawet nie otworzyłeś ust swoich, jak baranek na rzeź prowadzony. Mówi się, że każdy dźwiga krzyż taki, jaki jest w stanie udźwignąć. Ten krzyż już wiele mi pokazał, ciągle pokazuje – to wielka łaska. Jednymi z pierwszych przedmiotów w naszym domu, które nasz synek nauczył się pokazywać, gdy się mówi nazwę, są krzyż i różaniec. To on ze swoją rozbrajającą dziecięcą prostotą codziennie rano chce, byśmy wspólnie patrzyli na krzyż, na Twój krzyż – Panie.

Proszę Cię, Panie, w tej Tajemnicy o umiejętność dźwigania krzyża. I proszę Cię o dar patrzenia na świat oczyma dziecka, bez warunków, bez włączających się komplikatorów, bez obciążeń.
 

„To w Wielki Czwartek pójdziemy normalnie, a w Wielki Piątek na tę liturgię dla dzieci, dobrze?”. „Dobrze”. (…)

„39,5oC i ciągle rośnie, to wy już idźcie, ja posłucham liturgii w Radiu Józef”.

Z uchem przy radiu, ze łzami w oczach, sama, samotna, Wielki Piątek.
 
Śmierć na krzyżu

Panie, niewiele można powiedzieć o tajemnicy krzyża – ECCE HOMO. Lepiej zamilknąć i stanąć w jego cieniu. Lepiej patrzeć i nie mówić nic – WYKONAŁO SIĘ. A może przytulić się do jego drzewa i głośno zapłakać – OJCZE, W TWOJE RĘCE…

Panie, samotne cierpienie i umieranie musi okrutnie boleć, nie ma żadnego ciepłego ramienia, łagodnych słów, wspólnego bycia. Samotne cierpienie musi potęgować ból, a co dopiero, gdy to cierpienie dodatkowo upokarza.

Dziękuję Ci, Panie, w tej Tajemnicy za męża, za synka, za rodzinę, za przyjaciół, znajomych, za moją panią doktor i za wszystkich ludzi, których stawiasz na mojej drodze. W ten sposób mój krzyż jest lżejszy, w ten sposób ogromnie dużo się uczę, w ten sposób staję się lepszym człowiekiem teraz i w godzinę śmierci. AMEN.
 

„Śpisz?”. „Nie, ale napisałam rozważanie do tajemnic bolesnych, mniej bolała bezsenność”.
 
BASIA PARADOWSKA
 
(źródło: filmobasi.pl )

 

obrazekkliknij=> Cierpienie – środkiem zbawienia. Jan Paweł II do chorych – Jan Paweł II -Niezwykła, bogato ilustrowana książka, pełna optymizmu i nadziei. Krzepiąca i dająca wiele sił do dźwigania ciężkiego krzyża bólu, cierpienia, ale też smutków i życiowych zranień duchowych, tego cierpienia, którego nie widać, albo mniej widać, ale boli równie mocno co zranienia na ciele czy spowodowane wiekiem….
obrazekkliknij=> Miłość zwycięża wszystko – O. Józef Witko OFM, Grzegorz Sokołowski -Ojciec Józef Witko przedstawia prostą i poruszającą katechezę o Bożej miłości i sile ludzkiej nadziei – Miłość zwycięża wszystko!…
obrazek=> Kościół Boga żywego – Ks. Wojciech Węgrzyniak -Wielu chrześcijan ma dziś pretensje do Kościoła. Jeśli nawet nie odrzucają go całkowicie, to się od niego dystansują, bo to czy tamto w Kościele im się nie podoba. Nawet wśród praktykujących członków Kościoła można spotkać wielu mocno uprzedzonych do jego instytucjonalnej postaci. Rekolekcje ks. Węgrzyniaka stanowią skierowane nie tylko do takich osób przypomnienie, czym tak naprawdę jest Kościół, a przede wszystkim – czyj on jest i co to dla nas jako wierzących oznacza.
Autor nie obawia się stawiać odważnych pytań i kwestionować utartych odpowiedzi. Porusza kontrowersyjne tematy i sprawy trudne. Czyni to w sposób niebanalny, nie stroniąc od humoru i anegdot, a jednocześnie wykazując się niezwykłą przenikliwością i trafnością obserwacji i interpretacji. Lektura tych rekolekcji to doskonały impuls do zburzenia rutyny w sprawach wiary i zbudowania na nowo swojej obecności w Kościele….

=> BŁOGOSŁAWIONA, PIĘKNA I NIEZWYKŁA. JAK ŚWIĘTOWAĆ DAR KOBIECOŚCI – Pat Gohn– Odkryj swoją wspaniałą godność jako kobiety, dary, które otrzymałaś od Boga i misję, jaką ci powierzył. Przekonaj się, że naprawdę jesteś błogosławiona, piękna i niezwykła…..
 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Zgodnie z polityką prywatności - wypełnione dane będą przechowywane u nas na serwerze w systemie WordPress.